Jak to się dzieje, że niektórzy z nas nigdy nie chorują, a inni bez przerwy łapią wszelkie infekcje? Wszystko za sprawą układu immunologicznego, który sobie siedzi w naszym organizmie. Można go porównać do wojska. Jest po to, aby bronić nas przed armią wirusów i bakterii, które niemal codziennie atakują nasz organizm. Jeśli wojsko jest sprawne, wyćwiczone i zahartowane w boju, nie podda się łatwo. Jeśli zaś rozpasane i gnuśne, polegnie z kretesem już podczas pierwszej wojny.
Dzieci nie mają w pełni ukształtowanego systemu odpornościowego, dlatego są często bezbronne wobec atakujących je bakterii i wirusów. Dla niemowlaków najlepszą ochroną przed infekcjami jest karmienie piersią. Żadne modyfikowane mleko nie zawiera bowiem tyle naturalnych przeciwciał, które znajdują się w mleku matki i chronią dziecko przed zarażeniem. Wszelkie mechanizmy immunologiczne stają się w pełni sprawne dopiero w wieku kilkunastu lat. Zdrowe komórki macierzyste pobrane w dniu narodzin nakłaniają do szczególnej troski, by panoszące infekcje nie osłabiły rozwijającego się dopiero organizmu. Tym bardziej, że na co dzień, w żłobku czy przedszkolu zetknąć się można z ogromną ilością napastników chorobotwórczych. Zatem jak można pomóc małemu, bezbronnemu dziecku, aby choroby otaczały go szerokim łukiem?
Nie ma jednego złotego środka. Najlepiej byłoby nałożyć na dziecko klosz, który ochroni od złego wpływu otoczenia. Jednakże nie jest to wykonalne. Warto szczepić dziecko oraz ograniczyć kontakt z chorymi do minimum. Nie należy zapominać o witaminach w postaci naturalnej, czyli o warzywach i owocach. Otaczające nas suplementy to po prostu chemia, a reklamom nie należy do końca ani wierzyć ani ufać. Spacery także w chłodniejsze dni wyjdą na zdrowie. Bo jak mawiały nasze babcie: zdrowe dziecko to zahartowane dziecko. Czasem babcine sposoby są sprawdzone na przełomie pokoleń i nigdy nie tracą daty ważności.
Więcej informacji na temat komórek macierzystych znajdziecie w tym serwisie –